Pytanie „diesel czy benzyna?” zadał sobie chyba każdy, kto stanął przed koniecznością zakupu samochodu. Dodatkowego smaczku tej odwiecznej rywalizacji dodaje fakt, że ostatnio ceny oleju napędowego i benzyny praktycznie się zrównały. Aby dowiedzieć się, czy wybór był trafiony, spojrzeć należy na techniczne różnice i wspólne cechy samochodowych silników.
Znakomita większość samochodów dostępna na rynku europejskim jest napędzana silnikiem wysokoprężnym. Szybko postępująca modernizacja doprowadza sukcesywnie do zaniku cech typowych dla Diesli sprzed dziesięciu czy dwudziestu lat. W niepamięć odchodzą klekoty pojawiające się podczas uruchamiania silnika, tumany dymu wydobywające się z rury wydechowej i skandalicznie niska moc w porównaniu do silników benzynowych. Dziś nowoczesne wysokoprężne jednostki napędowe kulturą pracy minimalnie ustępują motorom benzynowym, a ich moc wydajnie wzrosła przy zachowaniu konkurencyjnego poziomu poboru paliwa. Typowy dla ropniaka klekot wciąż jest słyszalny, ale wybrzmiewa on w sposób dalece bardziej cywilizowany, niedokuczliwy, wręcz cichy. W motorach o większej pojemności stał się wręcz przyjemny i rasowy. Powszechnie montowane filtry cząsteczek stałych pozwoliły zapomnieć o czasach zadymiania całej okolicy w czasie użytkowania diesla. Usprawiedliwione jest zatem twierdzenie, że ropniaki pozbyły się wszystkich swoich największych wad, przy jednoczesnym zachowaniu największych zalet – potężnego momentu obrotowego i ogólnie pojętej oszczędności. Diesel ciągle jednak jest daleki od ideału. Jego przypadłością jest wyższa cena zakupu oraz wyższe koszty ewentualnych napraw. Jest to konsekwencją zastosowania masy skomplikowanych układów, takich jak turbosprężarka czy filtry cząsteczek stałych, a także lubiących się psuć, wysokociśnieniowych wtrysków. Dlatego dla niektórych użytkowników Diesel niekoniecznie musi górować nad benzyniakiem.
Jak zatem na polu ekonomicznym wypada silnik benzynowy?
Jeszcze kilka lat wstecz, w tej materii, benzyniaki wypadały blado w porównaniu z dieslami. Jednak obecnie niskie spalanie, ekonomiczna jazda i wysoka sprawność jest również udziałem motorów benzynowych. Coraz bardziej rygorystyczne normy spalania i proekologiczne działania rządów europejskich krajów zmusiły producentów do zmiany dotychczasowych technik wytwarzania silników benzynowych. Zmiany poszły w kierunku downsizingu. Downsizing to pewna filozofia produkcji, którą można scharakteryzować następująco: przy podobnych wartościach mocy i momentu obrotowego, należy zmniejszyć spalanie i emisję spalin, poprzez między innymi zmniejszenie pojemności skokowej silnika. Technologia ta przyjęła się dobrze wśród wielu producentów, w tym także wśród producentów aut sportowych takich jak Ferrari czy Lamborghini. Downsizing sprawdza się naprawdę dobrze i sprowadza się do kilku elementów. Pierwszym jest zmniejszenie pojemności silnika, drugim zastosowanie wtrysku bezpośredniego, trzecim stosowanie turbosprężarek i czwartym odzyskanie energii kinetycznej. Tak konstruowane silniki stały się szybsze i bardziej elastyczne. Przy stosunkowo niewielkiej pojemności osiągają niewiarygodnie wysoką moc. Wysoka elastyczność pozwala nam kręcić moc na 5 do nawet 8 tysięcy obrotów. Praca takich silników nadal pozostaje nieco cichsza i bardziej kulturalna niż dieslowskich kuzynów. Czy taki silnik ma zatem jakieś wady? Otóż takie „wyżyłowanie” jednostek napędowych może w przyszłości negatywnie odbić się na ich żywotności i trwałości.
Na jaki więc silnik ostatecznie się zdecydować?
Kilka lat wstecz odpowiedź byłaby prostsza. Podział był jasny: diesel, jeśli chcemy jeździć taniej, a na osiągach nam nie zależy; benzyna, jeśli preferujemy dynamiczna jazdę na wysokich obrotach, a spalanie litrów paliwa nie jest wyzwaniem dla naszego portfela. Obecnie wybór nie jest już tak prosty. Oba rodzaje silników zrównują się coraz bardziej pod względem osiągów, spalania czy nawet kultury pracy. Każdy z nas musi sam określić jaki styl jazdy preferuje, co lubi oraz ile przejeżdża kilometrów w ciągu roku. Gdy to nie wystarcza musimy się zdać na matematykę. Na Diesla warto się zdecydować jeżeli rocznie przejeżdżamy od 20 do 25 tysięcy kilometrów. Jeżeli jeździmy rzadko lub na krótkie dystanse wybierzmy benzyniaka. Ceny nowych i używanych aut z wysokoprężną jednostką napędową w dalszym ciągu są wyższe. W dodatku, obecny brak różnicy w cenie zakupu oleju napędowego w stosunku do paliwa nie oznacza już tak szybkiego odpracowania różnicy cen zakupu auta. Na niekorzyść Diesla przemawia to, że po przejechaniu około 200 tys. km jego naprawy pochłaniają spore ilości gotówki. Musimy liczyć się z koniecznością wymiany dwumasowego koła zamachowego, wymianę lub regenerację wytrysków, turbosprężarki czy filtru cząsteczek stałych. Odpowiedź na pytanie „co wybrać?” jest więc uzależniona wyłącznie od zasobności naszej kieszeni.
Was this helpful?
1 / 0