
Poród to dzień wielkich oczekiwań ale i wielkiego strachu, jaki odczuwa przyszła mama. Martwimy się by wszystko poszło zgodnie z planem, bez utrudnień i zbędnych komplikacji. Wierzymy iż udając się do szpitala w dniu porodu, pielęgniarki, położne i lekarze, zajmą się nami najlepiej jak potrafią, byśmy czuły się bezpiecznie i komfortowo. Choć to dziwnie zabrzmi, to właśnie w szpitalu spędzimy tę najważniejszą chwilę w życiu, jaką jest przyjście na świat naszego dziecka. Jak wygląda poród? Ciekawi to każdą przyszłą mamę, choć nie każda ma odwagę i chęć się tego dowiedzieć przed porodem, ze strachu przed większym strachem. Informacji o porodach, filmów i zdjęć jest tysiące w Internecie, książkach czy też na płytach DVD, udostępnianych przez prasę. Dziś nie trudno o tego typu informację, jednak gdzie piszą prawdę? Zamiast pisać kolejne regułki i przypuszczenia, podzielę się z wami własnymi przeżyciami, stresem oraz tą najtrudniejszą, a zarazem najpiękniejszą chwilą w moim życiu.
Poród w szpitalu – jak wygląda?
Mój poród rozpoczął się już w domu, kiedy to smacznie sobie spałam w łóżku. Nagle poczułam, że robi się dziwnie mokro, jakbym zsiusiała się do łóżka. Odeszły mi wody i mimo iż do terminu porodu zostały 4 dni, poród się rozpoczął. Ból, który dotychczas nie był mi znany, dopadł mnie z potrójną siłą w okolicy krzyżowej, a ja nie bardzo wiedziałam jak sobie z nim poradzić. Mąż zaniósł mnie do auta, zabrał przygotowaną torbę do szpitala i ruszyliśmy. Po drodze żadne z nas nie bardzo wiedziało co powiedzieć, a jedyne co mnie zajmowało to odliczanie czasu skurczy, które bolały coraz mocniej.
Gdy pojawiliśmy się w szpitalu pierwszym przystankiem była izba przyjęć, gdzie pani pielęgniarka poprosiła o następujące dokumenty: dowód osobisty, legitymację ubezpieczeniową oraz aktualny komplet badań (badanie krwi, HBS, WR, kartę ciąży, badanie moczu oraz USG). Pani pielęgniarka po zadaniu mi kilku pytań, zaprowadziła mnie do pomieszczenia gdzie miałam przebrać się w wygodną koszulę i zmienne obuwie, po czym zostałam posadzona na wózek.
Mąż zaniósł moje rzeczy do przydzielonego mi pokoju, a mnie zawieziono na badanie KTG, zmierzenie ciśnienia krwi i temperatury ciała. Kiedy położna stwierdziła, że poród trwa i rozwija się w prawidłowym tempie (tzn. że rozwarcie się zwiększa), zaprowadziła mnie do lekarza ginekologa na kolejne badania. Lekarz sprawdził rozwarcie i określił postęp porodu po czym zapadła decyzja na przyjęcie mnie na blok porodowy. Jednak nie wypuszczono mnie z gabinetu tak szybko, mimo iż poród trwał, a moje bóle się nasilały, lekarz postanowił przeprowadzić ze mną ankietę i wypełnić stertę dokumentów. Być może było ich mniej niż teraz mi się wydaje, jednak wtedy trwało to wieki i strasznie mnie złościło.
Poród w szpitalu – przebieg
Prosto od lekarza zaprowadzono mnie na blok porodowy gdzie położna ponownie sprawdziła stan rozwarcia i osłuchała bicie serca dziecka. Poród trwał. Ból w okolicy krzyżowej był nie do opisania, kazali mężowi zabrać mnie pod prysznic gdzie miał lać mnie letnią, a nawet ciepłą wodą, co miało przyśpieszyć poród i złagodzić ból, jednak nie wiele mnie to pomagało. Pokazano mi linę, okrągłe pufy i inne przedmioty pomagające w walce z bólem, złapałam więc się liny i mocno ciągnęłam w chwilach skurczy, nie wiem dlaczego pomagało mi co innego niż mi zalecano. Czułam straszne pragnienie, mimo iż niewiele mogłam pić, popijałam butelkę wody. Nie miałam ochoty nikogo słuchać, byłam wściekła, miałam ochotę męża udusić, za to co mi zrobił, a później zatrzymać czas by choć na chwilę odpocząć. Nic mi nie pomagało, a ból się nasilał i zaczynał zmuszać mnie do parcia, które przynosiło chwilową ulgę. Położna znów zerknęła na rozwarcie i zmierzyła bicie serca dziecka, wszystko przebiegało prawidłowo.
Od parcia nastąpiło poluzowanie okolic odbytowych, co spowodowało wypróżnienie. W wielu szpitalach wykonywana jest lewatywa przed porodem, w moim przypadku była niemożliwa, gdyż w szpitalu pojawiłam się w czasie porodu. Krępująca sytuacja, jednak położnej nie zaskoczyła, twierdziła, że co drugiej rodzącej się to zdarza, często nawet mimo lewatywy. Ból był coraz silniejszy, a położna po sprawdzeniu rozwarcia kazała mi przeć. Jednak mimo iż oglądałam tysiące filmów o porodach i setki razy wyobrażałam sobie jak to będzie, parcie okazało się trudniejsze niż myślałam. Ból był tak silny, że wywoływał we mnie odruchy krzyków, które zabierały mi sporo energii, a była mi przecież potrzebna do parcia. Zaczynałam przysypiać, mąż musiał poklepywać mnie po twarzy, bym nie odleciała.
Było coraz gorzej, a ja modląc się o koniec starałam się poprawnie przeć. Co chwila piekielnie chciało mi się pić. Czułam jak dziecko pcha się przez szyjkę macicy i cofa, wiedziałam, że męczę siebie i maleństwo. Położna pokazywała mężowi dziecka główkę. Pomagali mi przeć, a ja czułam, że idzie mi coraz lepiej. Znów zbadano bicie serca dziecka. Po chwili pojawił się lekarz, skurcze miałam już co 2-3 minuty i zaczynało mi braknąć sił. Zaczęłam więc mocno przeć kiedy lekarz prowadzący na sygnał położnej nacisnął mi na brzuch. Maleństwo wyskoczyło, a ja poczułam nieopisywalną ulgę i usłyszałam upragniony płacz córeczki. Pokazano mi córeczkę i pozwolono potrzymać na brzuchu, po czym położna zabrała malutką i wyszła z mężem. Mi zostało jeszcze urodzenie płodu, co wymagało jednego parcia i kilku minut. W porównaniu z tym co było za mną, to była przyjemność. Ginekolog prowadzący pięknie mnie oczyścił i pozszywał, po czym zawieziono mnie do pokoju, bym mogła być z moim dzieckiem i pierwszy raz je nakarmić. Mimo ogromnego zmęczenia po kilku godzinnym porodzie, na widok dziecka, całe zmęczenie na chwilę minęło, a ja byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie.
Poród w szpitalu – co zabrać?
- Jeszcze w domu zmyj lakier u paznokci u rąk i stóp, które będą ważną informacją dla lekarza o twoim stanie zdrowia.
- Pamiętaj by mieć wszystkie badania i dokumenty spakowane na wierzchu w torbie, nigdy nie wiadomo kiedy nadejdzie moment porodu.
- Pakując torbę, układaj wszystko rozsądnie, by w szpitalu wszystko mieć pod ręką.
- Wskazówka dla ojca – bądź przy swej żonie, która będzie cię potrzebować jak nigdy. Zabierz do szpitala wodę dla żony, dla siebie natomiast jakąś przekąskę, drobne monety do automatu, komórkę, aparat i koszulkę na zmianę, spędzisz w szpitalu sporo godzin.
Was this helpful?
0 / 0